Chodzą słuchy #1: Sonoristic Penderecki by Penderecki

W ramach zainaugurowania cyklu poświęconego muzyce poważnej, a właściwie nowościom w dziedzinie nagrań tejże muzyki, postanowiłem przyjrzeć się albumowi nie aż tak znowu nowemu – bo mającemu premierę równo rok temu – posiadającemu jednakże znamiona wyjątkowej inicjacji.

Sonoristic.. to płyta wybrana nie ze względu na osobiste preferencje, lecz raczej zjawisko, jakie dotyczy samej postaci kompozytora-interpretatora własnych dzieł. Otóż, pomijając wielowątkowe spory dotyczące wartości konkretnych utworów, Krzysztof Penderecki pozostaje nadal najbardziej znanym spośród polskich twórców muzyki współczesnej, a zarazem tym, o którym większość ludzi „słyszała” – niezwykle rzadko przy tym „słuchając” świadomie jego kompozycji.

Moim zdaniem podstawowy powód takiego stanu rzeczy jest jeden. Penderecki w swej twórczości poza-awangardowej pozbawiony jest polotu. I to pozbawiony doszczętnie. Jako ostatni z „rodu” kompozytorów, którzy porzucili awangardę na rzecz „religijnej prostoty”, ze szczególnym uwzględnieniem postaci Góreckiego i Kilara, Penderecki nie zdołał zbliżyć się ani do katartycznych cech twórczości pierwszego, ani też do charakterystycznie brzmiących, nastrojowych motywów drugiego. Podobnie było również ze źródłem inspiracji, który w przypadku dwójki wymienionych kompozytorów stanowił (podatny na ciekawe przetworzenia) folklor góralski, a u Pendereckiego, więcej niż anachroniczny, postromantyzm.

Ostatecznie, nestor polskich szkół kompozytorskich zdecydował się porzucić komponowanie, wybierając zamiast tego częstsze spotkania z batutą oraz pulpitem dyrygenckim. Nie było to zresztą działanie jałowe, gdyż przyczyniło się do utrwalenia zaskakująco udanych wykonań. Zaskakujących przede wszystkim dlatego, iż kompozytorzy sprawni w dyrygowaniu własnymi utworami zdarzają się średnio raz na pół wieku – Penderecki zaś, co tu dużo mówić, najwyraźniej należy do owej elitarnej grupy.

Nie zmienia to jednak faktu, że dopiero w powyższym albumie powrócił on (na taką skalę) do swoich wczesnych poszukiwań sonorystycznych, a więc do utworów, które sam przeklinał, a którym w istocie zawdzięczał wielką światową sławę.

Wbrew bowiem słynnemu określeniu „cmentarzysko partytur”[1], ta era twórczości wydaje się starzeć najbardziej godnie w odniesieniu do całej działalności kompozytorskiej Pendereckiego. Oczywiście, recepcja tych dzieł obecnie jest inna – ich bujna innowacyjność, zakorzeniona w zabawie dźwiękiem oraz metodach jego wydobywania, nieco przygasła w świetle dzisiejszych eksperymentów formalnych, lecz najnowsze techniki nagraniowe pozwoliły wydatne cechy utworów znacznie uatrakcyjnić.

To chyba właśnie strona czysto realizacyjna, nie uwłaczając niczego katowickiemu NOSPR-owi, który prawie zawsze stawał na wysokości zadania, pozwoliła tym, znanym przecież słuchaczom, utworom nieco bardziej się przed słuchaczami otworzyć.

[1] A mógł być to nie tylko komentarz odnoszący się do sonorystycznego stylu komponowania, lecz także spostrzeżenie wobec zapisu nutowego kompozycji sonorystycznych – przypominającego z czasem coraz bardziej grafiki konstruktywistyczne.

Potencjał przestrzenności dźwięku, możliwe, że najbardziej kluczowego, choć w nieoczywisty sposób, elementu całości, został bardzo dobrze użyty – zwłaszcza  w kultowej Polimorfii, czyli jednej z moich ulubionych kompozycji Pendereckiego z tego okresu (bynajmniej nie z powodu użycia jej w ścieżce dźwiękowej do Kubrickowskiego „Lśnienia”), gdzie wrażenia audiofilskie bliskie są osaczeniu, spętaniu przez natręctwo odgłosów, aż do próby rozładowania napięcia bliżej finału.

Biorąc pod uwagę liczne zalety omawianego tytułu oraz nawiązując do początku analizy, album okazał się dla mnie inicjacją powtórną: nowe odczytanie „poznało mnie” na nowo z mniej wcześniej docenianą twórczością kompozytora, a nawet dla niego samego, wydarzenie mogło być rodzajem inicjacji. Dosyć późnej, ale raczej pokrzepiającej, gdy po raz pierwszy miał okazję posłuchać swoich utworów w o wiele pełniejszym wydaniu niż przedtem.

JK

Informacje:

Sonoristic Penderecki by Penderecki

Emanacje
Fluorescencje
Polymorphia
De natura sonoris I
De natura sonoris II

 

Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia

Krzysztof Penderecki  – dyrygent

Polskie Radio