And the Oscar goes to…

Nie oglądam Oscarów. Wielogodzinne mordercze gale są nudniejsze od najnowszych Gwiezdnych Wojen. Samo gęste mogę zobaczyć następnego dnia bez zarywania nocy. Regularnie natomiast śledzę wyścig po statuetkę. Nietrudno dojść do wniosku, że przeważającym elementem plebiscytu jest reklama produktu. Członkowie Akademii wcale nie muszą oglądać wszystkich filmów – muszą o nich usłyszeć. Każdy głosujący głosuje w […]