Poprzedni rok szkolny zakończyliśmy wizytą w lodziarni Good Lood, zatem kolejny semestr również proponuję rozpocząć od lodów. Tym razem jednak wybierzemy się do Braci Hodurek, których znajdziecie na Zwierzynieckiej oraz przy Placu na Stawach.
Bakaliowe
W lodziarni tej codziennie pojawiają się nowe smaki lodów, takie jak czekolada z malinami, Raffaello, czarny kokos czy nawet obwarzanek krakowski. Pomysł brzmi znajomo? Owszem, bo podobnie jest w lodziarni Good Lood – tam też każdego dnia pojawia się inny smak. Nie będę rozstrzygać, kto od kogo odgapił – przecież nie jesteśmy w szkole na sprawdzianie, więc tutaj wszystkie chwyty są dozwolone. Tym bardziej, że Bracia Hodurek wymyślają naprawdę ciekawe smaki! Wiem o tym, bo bywam tam naprawdę często, gdyż szczęśliwie mam tę lodziarnię bardzo blisko domu. Albo i nieszczęśliwie? Jak tak dalej pójdzie, to niedługo nie zmieszczę się w drzwi prowadzące do sal w4 i w5. Dobrze, że sezon na lody już się kończy.
Obwarzanek krakowski
Ale właśnie – to o lodach ma być dzisiejszy wpis. Jak smakują te od Braci Hodurek? Co tu dużo mówić – pokochałam je od pierwszego wejrzenia liźnięcia. Moim faworytem są bakaliowe – kremowe lody śmietankowe z ogromnymi kawałkami czekolady, orzechów i soczystymi rodzynkami. Moja mama z kolei zasmakowała w solonym karmelu i chałwie, których smak wiernie spełnia obietnicę złożoną w nazwie. Ciekawym wariantem był też obwarzanek krakowski – lody z dodatkiem maku, sezamu i kawałeczków pieczywa, które faktycznie przypominały tradycyjny krakowski wypiek i zarazem ulubiony zapychacz żołądków wygłodniałych uczniów. Mówiąc w skrócie – smaki lodów są naprawdę udane i każdy znajdzie coś pysznego dla siebie.
Solony karmel i czekolada z orzechami laskowymi
Jak mogłabym podsumować moje wrażenia o lodziarni Braci Hodurek? Według mnie wypada lepiej, niż Good Lood. Przyznaję, może smaki są czasem mniej kuszące (nie ma tak fantazyjnych opcji jak Nutella, Snickers czy Knoppers), jednak nie można im odmówić oryginalności (no bo czy widzieliście kiedyś lody o smaku obwarzanka?!). Poza tym porcje są naprawdę spore i kosztują nieco mniej niż w Good Lood (całe 50 groszy, deal życia). No i jeszcze jedna sprawa – kolejki. O ile w Good Lood ciągną się niczym do damskiej toalety w naszej szkole, tak u Braci Hodurek najdłuższa, w jakiej stałam, liczyła zaledwie dwie osoby. Mogę więc szczerze polecić Wam wizytę w tej lodziarni, bo warto się tam wybrać choć raz!
Skala Sobieskiego: 6/6