Telefon okupiony cierpieniem

Telefony komórkowe- przedmioty z którymi nie rozstajemy się i nie wyobrażamy sobie współczesnego życia są tylko jednym z efektów wydobywania kobaltu. Wykorzystuje się go również do produkcji samochodów elektrycznych. Spójrzmy dalej niż sięga ekran naszego smartfona.  Jaką drogę przebył kobalt, aby znaleźć się w naszych rękach w postaci baterii zasilających nasze smartfony? I czy cały ten proces odbył się w etyczny sposób?

Przenieśmy się na kontynent afrykański do położonej w samym centrum czarnego lądu Demokratycznej Republiki Konga. Jeszcze niedawno, bo pod koniec XIX w. kraj ten nosił miano kolonii belgijskiej i stanowił niezwykłą wartość dla kolonizatorów ze względu na kauczuk. Król Belgii Leopold II (którego pomnik wciąż  stoi przed Europarlamentem w Brukseli) był właścicielem Konga, w którym za jego czasów panowało niewolnictwo, a kilkanaście milionów miejscowej ludności poniosła tam śmierć na rzecz pozyskania kauczuku i kości słoniowej. W oparciu o własne doświadczenia z podróży do Konga, Joseph Conrad napisał znaną książkę „Jądro ciemności”.

Dzisiejsza sytuacja tego afrykańskiego kraju nie różni się bardzo od tej, która miała miejsce sto lat temu, jednak tym razem celem jest nie kauczuk, lecz kobalt. 50% wydobywanego na świecie kobaltu pochodzi z Demokratycznej Republiki Konga. Wydobywanie go może przebiegać na dwa sposoby: albo przy użyciu zmechanizowanego sprzętu, przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności oraz z zapewnieniem sprawiedliwego wynagrodzenia, albo ręcznie, bez jakichkolwiek środków ostrożności, za zapłatę mniejszą niż należna, a co najgorsze, w takich przypadkach nielegalnie pracują również dzieci. W takich kopalniach  pracują dzieci nawet siedmioletnie, ponieważ ich niewielkie rozmiary pozwalają im zmieścić się w wąskich szczelinach kopalni.

Płaca jaką otrzymują za dzień pracy ponad siły i przy narażeniu życia to jedynie marne 8 pensów. Pracują tylko z desperacji, aby zapewnić swojej rodzinie  byt. O tym co dzieje się w DRK świat dowiedział się w 2017 roku, kiedy brytyjska telewizja Sky News pokazała reportaż o kopalniach kobaltu. Reporterzy uwiecznili na  nagraniu warunki, w jakich pracują tradycyjni górnicy, a także ujawnili fakt, że w kopalniach nielegalnie zatrudnione są także dzieci nawet poniżej 10 roku życia. Reporterzy rozmawiali z dwoma chłopcami- Dorsenem(8 lat) i Richardem(10 lat) o tym jak wygląda ich życie w tak trudnej rzeczywistości. Dzięki interwencji osób, które po  oglądnięciu w telewizji reportażu, nie mogły spokojnie żyć dalej ze świadomością tego, co dzieje się na innym kontynencie, Dorsen i Richard uzyskali pomoc.

Organizacja charytatywna Congo Children Trust, która między innymi prowadzi ośrodek Kimbilio(co oznacza „sanktuarium” w języku suahili), zgodziła się przenieść chłopców do ośrodka, gdzie są im zapewnione jedzenie, ubrania i edukacja. Od tamtej pory czują się lepiej, są szczęśliwsi, nie muszą głodować przez wiele dni, co miało miejsce, gdy pracowali w kopalni. Ich historia zakończyła się szczęśliwie, a właściwie jest to dopiero początek ich historii, która na razie maluje się w jasnych barwach.

To co przydarzyło się Dorsenowi i Richardowi jest dowodem na to, że można wyjść z trudnej sytuacji, jednak w kopalniach wciąż pracuje nielegalnie około 40 tys. dzieci. Tu pojawia się pytanie: jak pomóc? Przede wszystkim należy odwiedzić stronę cobaltchildren.org, gdzie zamieszczone są wszystkie informacje o tym co dzieje się w DRK, zdjęcia, filmy, aktualności, a także informacje o tym co można zrobić samodzielnie- podpisać petycje oraz wpłacić nawet symboliczną kwotę za którą organizacja może kupić jedzenie dla swoich podopiecznych, a także wybudować dla nich szkołę. Odwiedzenie strony na Facebooku, a także Instagramie o nazwie „kobaltowe dzieci”, również przyczyni się do pomocy, ponieważ przez media społecznościowe możemy szybko i łatwo przekazywać na większą skalę informacje.

Podsumowaniem tego artykułu i hasłem, które powinno nam przyświecać, gdy rezygnujemy z działania, tłumacząc się, że jedna osoba nic nie zmieni: dobrzy ludzie potrafią zrobić wiele złego, nie robiąc nic.

One Reply to “Telefon okupiony cierpieniem”

Komentarze są zamknięte.