Maciej Pieprzyca już raz owocnie współpracował z Dawidem Ogrodnikiem przy wystarczająco nagrodzonym “Chce się żyć”, dlatego wybierając się na seans, miałam spore oczekiwania. “Ikar. Legenda Mietka Kosza” to biografia wybitnego, lecz obecnie trochę zapomnianego wirtuoza fortepianu, polskiego jazzmana.
Osobliwość Mietka tkwi w tym, że jest niewidomy. Twórcy nieustannie to podkreślają, wykorzystując aż do znudzenia motyw widzenia oczami dziecka tracącego wzrok, gdyż był to proces stopniowy. Temat kalectwa pojawia się w filmie od zawsze. Często dzieje się tak, że przypadłość bohatera przesłania jego cały charakter, wręcz go stanowi. W tym przypadku, mimo istotności problemu, u pianisty wciąż można doszukać się pełni człowieczeństwa. Dawid Ogrodnik świetnie się spisał, stworzył kolejną genialną, wręcz zbyt dominującą kreację i przyćmił tym samym resztę postaci. Żaden aktor nie zdołał mu dorównać.
Niesamowite sceny koncertów, kiedy jazzman osiągnął już sukces, są poprzeplatane z retrospekcjami z jego dzieciństwa. To schematyczny zabieg, lecz skuteczny przy budowaniu portretu psychologicznego. Na początku widz potrzebuje tych retrospekcji, chce poznać przeszłość i trudy bohatera, jednak w pewnym momencie stają się nużące. Niestety, muszę również stwierdzić, iż nie w pełni wykorzystano potencjał historii. Koniec, mimo, iż autentyczny i dramatyczny, nie wzrusza. Dodatkowo, na ostatnie 5 minut zmieniono konwencję filmu. Odbiega ona od reszty i psuje klimat, który budowano od samego początku.
Jeśli kogoś nie interesuje postać Mietka, warto wybrać się do kina chociażby dla strony operatorskiej. Zdjęcia to, o ironio, uczta dla oczu. Muzyka, również piękna, czasami za bardzo wchodzi na pierwszy plan. Jeśli zaś chodzi o montaż, to dzieło zawiera wiele scen, które dobrze sprawdziłyby się jako etiudki filmowe, jednak łącznie zabierają za dużo czasu ekranowego.
W listopadzie jesteśmy świadkami wysypu polskich filmów po festiwalu filmowym w Gdyni. Po obejrzeniu „Bożego Ciała”, „(Nie)znajomych”, „Obywatela Jonesa” i teraz „Ikar. Legenda Mietka Kosza” czuję, że Złote Orły za rok 2019 będą bardzo mocne.
Zofia Szeliga